blog

WYPIJ KAWE NA TARASIE WŁASNEGO DOMU

Tytuł jest przewrotny, bo nikogo do picia kawy na tarasie własnego domu nie będę namawiać. Co więcej, nie będę nikogo namawiać do budowy własnego domu.

Oczywiście, WŁASNY DOM JEST NAJLEPSZYM MIEJSCEM DO MIESZKANIA – dla mnie i mojej rodziny. I dla wielu innych rodzin też. Są jednak sytuacje, gdy o wiele bardziej komfortowym miejscem do życia jest mieszkanie w bloku, kamienicy, apartamentowcu, blisko centrum dużego miasta. Bo posiadanie własnego domu to nie tylko zalety.

Przede wszystkim, to GDZIE MIESZKAMY musi pasować do tego JAK ŻYJEMY, albo raczej, jak chcielibyśmy żyć.

Jeżeli masz dobrą, ale absorbująca pracę, dorastające dzieci i poczucie, że do pełni szczęścia brakuje ci tylko tytułowej kawy na tarasie własnego domu, przeanalizuj jeszcze raz, czy własny dom jest ci w ogóle potrzebny.

Po pierwsze – DOJAZDY. Chociaż większość osób, mieszkających na bliżej lub szerzej rozumianych przedmieściach, nie narzeka zbytnio na czas spędzony w samochodzie, w praktyce jest to duże obciążenie. Koszty paliwa, zużycie samochodu i czas, czas, czas, do tego ryzyko spóźnienia się do pracy czy szkoły, bo zawsze coś może się wydarzyć.

Po drugie – ZMIANA ŚRODOWISKA. Bardziej odczuwają ją kobiety i nie dziwcie się stanom depresyjnym po przeprowadzce do wymarzonego domu. Potem będziecie żyli tak, jakbyście się nie przeprowadzili, robiąc wciąż zakupy w osiedlowym spożywczaku u pani Uli, która zna wasze gusta i zapyta się, czemu ostatnio jesteście tacy zalatani, w niedzielę pojedziecie na mszę do starej parafii, no i przede wszystkim, będziecie wozić dzieci do ich szkoły. Zresztą właśnie dzieci, o ile wyrosły z przedszkola, najintensywniej przeżywają zmianę, jednocześnie zadziwiająco szybko potrafiąc nawiązać nowe znajomości. O wiele trudniej jest dorosłym, szczególnie jeżeli wprowadzicie się do zasiedlonej od lat okolicy. Trochę łatwiej będzie na osiedlu budowanym przez dewelopera, gdzie wszyscy są nowi.

Po trzecie – KOSZTY. Koszty budowy i utrzymania domu zawsze są wyższe niż pierwotne założenia. Przyjmuje się, że niedoszacowanie sięga nawet 30 % wartości inwestycji. Pieniędzy zaczyna brakować na etapie wykończenia i zakładania ogrodu. W związku z tym przez kilka lat po wprowadzeniu się,  trzeba będzie inwestować niemałe kwoty w zakup mnóstwa niezbędnych rzeczy. Jak skończycie przykręcać ostatnią śrubkę, okaże się, że poluzowała się ta, którą wkręciliście na początku. Bieżące utrzymanie domu także często przekracza oczekiwania właścicieli. Wystarczy policzyć, ile okien do mycia macie w swoim mieszkaniu, a ile będziecie mieć w domu. Kilkakrotnie powiększy się kubatura do ogrzewania, powierzchnia podłóg do mycia, a rachunki za wodę, zużytą do podlewania ogródka i napełniana basenu, przyprawią was o lekki zawrót głowy.

Po czwarte – SĄSIEDZTWO. Wybraliście oczywiście spokojną, cichą okolicę (wszędzie daleko) i sprawdziliście, że za płotem nie ma warsztatu samochodowego. W rzeczywistości będziecie musieli się przyzwyczaić do: szczekającego psa, piszczących dzieci, kosiarki i podkaszarki (jest istotna różnica w modulacji dźwięku), zapachu grilla, z którego nie skorzystacie i muzyki, która niekoniecznie jest w waszym typie.

Po piąte – STABILIZACJA. Jeżeli dotąd byliście typem nomadów poszukujących co weekend nowych wrażeń, nagle utkniecie w ogarnianiu sobotnio-niedzielnych spraw domowych. Teoretycznie nic nie przeszkadza w spędzaniu wolnego czasu tak jak dotychczas. W praktyce: jeżeli cały tydzień jesteście  w pracy i zjeżdżacie do domu tylko na nocleg, a w każdy weekend chcecie wyjechać, utrzymywanie domu może okazać się bezzasadne.

Po szóste – ROZCZAROWANIE SAMYM DOMEM. Żyjemy w świecie rozbudzanych nieustannie pragnień i sztucznie pompowanej ambicji. Jeżeli wasze wyobrażenia o domu są nierealne, nie będziecie zadowoleni z twardej prozy życia. W domu zawsze jest coś do zrobienia (zapytajcie szczęśliwych posiadaczy), i tak jakoś częściej wypada stać się bohaterem we własnym domu, niż zatrudnić pomoc domową czy fachowca do hydrauliki. Albo ignorować niedoróbki i usterki. Powiedzmy, że wszystko jest perfekcyjnie urządzone, wykończone, posprzątane. Nagle okaże się, że odległość od spiżarni do kuchni jest zbyt duża, trzy urocze schodki do salonu to kompletnie nietrafiony pomysł a kominek lepiej było zbudować półtora metra dalej. Rozwiązania, którymi zachwycaliśmy się w katalogach domków, najładniej wyglądają na zdjęciach. Jak w starym powiedzeniu, że pierwszy dom buduje się dla wroga, drugi dla przyjaciela a trzeci dla siebie.

Po siódme – JESZCZE RAZ KOSZTY. Życie dopisało własny akapit do tego tekstu, który opublikowałam kilka lat temu. Covid, wojna na Ukrainie, a przede wszystkim kryzys energetyczny – wszystkie te czynniki pchnęły nas w nową rzeczywistość. I możemy się na nią obrażać, ale nie możemy od niej uciec. Dzisiaj jednym z decydujących aspektów naszego życia w ogóle są koszty utrzymania. W przypadku domów, te bieżące, miesięczne wydatki czy też roczne rozliczenie to coś, co może zmienić nas sposób myślenia o komforcie. Przede wszystkim, koszty ogrzewania. Pomimo tego, że zimy nie są takie, jak kilkadziesiąt lat temu, to płacimy krocie za gaz, prąd czy nawet kompletnie nie ekologiczne paliwo stałe. Warto zainwestować więcej na etapie inwestycji, żeby zamieszkać w certyfikowanym domu pasywnym i mieć gwarancję minimalnych kosztów ogrzewania.

I nie piszę o tym wszystkim, aby kompletnie zniechęcić Państwa przeprowadzki. Dobrze jednak jest przeanalizować wszystkie niedogodności i odpowiedzieć sobie na pytanie, dlaczego tak naprawdę chcę wprowadzić się do własnego domu. I na pewno nie jest wystarczającym powodem wizja wypicia kawy na tarasie.

Dołącz do naszego newslettera

umów się na spotkanie

Prześlij nam dane swojej
działki i opisz krótko
planowaną inwestycję.

Skontaktujemy się i umówimy spotkanie w biurze lub online na platformie Zoom.

Koszt konsultacji: 150zł - 60 min
Zgoda na przetwarzanie danych kontaktowych*
Copyright © 2023 Archilupus
Design Proformat